Wojna parkingowa: Zamień się w palanta, żeby przeżyć

 

Pierwotne spory terytorialne w walce o miejsce na zakup kiecki.

Są takie miejsca na świecie, które w jakiś magiczny sposób zmieniają przyzwoitego na co dzień człowieka w złośliwca, który bez oporów wtyka szpilę innemu człowiekowi. Te miejsca to np. wszelkiego rodzaju placówki, w których trzeba odstać swoje, żeby coś załatwić, sekcja komentarzy Onetu albo środki transportu miejskiego. Ludzkie odruchy znikają, a do akcji wkracza instynkt pierwotny. Miły zazwyczaj koleś spod „dziewiątki”, który przytrzyma drzwi wejściowe albo pomoże wnieść lodówkę, wypatroszyłby tę babę, która wszak chciałaby „tylko” wejść „po zaświadczenie”. Lekko nie ma, każdy musi odstać swoje, każdy pod dupie dostać musi, żeby się czasem swoim szczęściem nie udławił. Udało ci się znaleźć miejsce na parkingu pod TESCO w piątkowe popołudnie? To rób zakupy jak najszybciej i spadaj, bo jak nie, to dopadnie cię któryś z piętnastu krążących wokoło sępów. Cooo? Na mnie będziesz trąbił? To ja tu sobie jeszcze chwilę postoję. O, pójdę po marchew, bo zapomniałem kupić. I gówno mi zrobisz.

Tak to właśnie wygląda. Jedni popędzają drugich, a drudzy na złość zwlekają, bo się ich popędza. Zastaw się a zesraj się (czy jakoś tak). Ale badania mówią, że to całkiem normalne.

Zatłoczony parking po prostu zmienia człowieka w mendę.

W 2006 roku dwójka badaczy, R. Barry Ruback i Daniel Juieng, w piśmie Journal of Applied Social Psychology opublikowała wyniki obserwacji zachowań kierowców – tych, którzy chcieli zaparkować oraz wyjeżdżających – na parkingach w centrach handlowych. Wniosek, jaki płynie z tych badań jest w zasadzie jeden i został już ujawniony we wcześniejszej części tekstu: Zatłoczony parking wyzwala w ludziach najgorsze odruchy.

Sprawcami napiętej sytuacji na parkingu centrum handlowego są głównie ci kierowcy, którzy, chcąc pośpieszyć kierowcę szykującego się do odjazdu, zaczynają na niego trąbić. Osiągają tym samym efekt dokładnie odwrotny do zamierzonego, bo odjeżdżający postanawia wtedy, mimo pierwotnego zamiaru, jeszcze chwilę postać. Ci kierowcy, na których podczas badania nie wywierano presji potrzebowali średnio mniej czasu, żeby odjechać.

W przypadku kierowców-mężczyzn znaczenie dla odjazdu ma również status samochodu, który czeka w kolejce do zaparkowania: im bardziej ekskluzywny, tym szybciej zwalnia mu się miejsce. Dla kobiet, których auta uczestniczyły w badaniu, marka i status oczekującego samochodu nie miały znaczenia.

Co ciekawe, zapytani o to, czy odjechaliby szybciej, widząc, że na ich miejsce czeka jakiś samochód, kierowcy powiedzieli, że tak i jednocześnie przyznali, że z premedytacją odwlekaliby swój odjzad, gdyby zaczęto na nich trąbić.

Choć istnieją również przesłanki ku temu, by sądzić, że klakson mógł rozpraszać szykujących się do odjazdu kierowców, i wydłużać tym samym cały proces, to i tak wizja uciążliwego tłoku, nieznośnego hałasu, gróźb i złorzeczeń nie muszą wcale zrażać do robienia zakupów. Ba! Mogą nawet motywować. Szczególnie do kupowania w internecie.