Samotność w skali 52 herców

Wyobraźcie sobie, że urodziliście się znając język, którym nie potrafi posługiwać się żaden inny człowiek na świecie. Nikomu się nie wyżalicie, jaki to słaby dzień mieliście ani nikt się nie zaśmieje z Waszego suchara (oprócz tego, że i tak nikt się z nich nie śmieje). Głupia sprawa, prawda? Rozmawiać ciągle z samym sobą. A takie rzeczy się zdarzają.

O ile badania dowodzą, że przez rozmawianie z samym sobą człowiek może stać się ciut mądrzejszy, tak samotność sprawia, że nam odbija. Człowiek jest zwierzęciem stadnym, co udowodniono już dawno temu. W przypadku wielorybów rzecz ma się podobnie. Wieloryby lubią spotykać się z innymi wielorybami na kawie, lubią pójść na zakupy, wypić razem piwo, pogadać o pierdołach. Jest jednak jeden osobnik, który fascynuje naukowców od ponad 20 lat. Osobnik ów jest outsiderem – jedynym egzemplarzem w swoim gatunku i być może jedynym egzemplarzem, jaki w ogóle na świecie pozostał. Poznajcie historię 52 Hertza.

Mamy rok 1989 – urządzenia należące do amerykańskiej marynarki wojennej rejestrują dźwięki o niespotykanej dotąd częstotliwości, pochodzące z głębin morskich. Okazuje się, że dźwięki owe należą do wieloryba, ale są dużo wyższe niż zazwyczaj w przypadku tych stworzeń. Od tej pory ten niewątpliwie wyjątkowy ssak morski staje się obiektem dużego zainteresowania naukowców.

Zakres częstotliwości emitowanych przez wieloryby – płetwale błękitne i walenie – waha się zazwyczaj od 10 do 25 herców. Nasz bohater, czego już być może niektórzy zdążyli się domyślić, „śpiewa” w częstotliwości 52 Hz. Można to porównać do niemal najniższego dźwięku wytwarzanego przez tubę. Nigdy dotąd nie spotkano stworzenia z podobną skalą. W związku z tym, że 52 Hertz nadaje na innej częstotliwości, inne wieloryby nie są w stanie go zrozumieć. W dodatku jego pieśni są krótsze i wyśpiewywane częściej. Zupełnie tak jakby mówił we własnym – sobie tylko znanym – języku. Szans na dogadanie się z innymi waleniami nie zwiększa też fakt, że 52 Hertz pływa zupełnie innymi ścieżkami niż jego koledzy. Forever alone.

Naukowcy nie wiedzą jakim gatunkiem wieloryba 52 Hz jest dokładnie i skąd się w ogóle wziął. Hipotezy mówią o krzyżówce płetwala z finwalem lub o całkiem nowym, nieznanym wcześniej gatunku. Tak czy inaczej, jest to jedyny taki okaz na świecie. A ile ma lat? Nie wiadomo dokładnie, ale gazeta The New York Times sugeruje, że od czasu odkrycia przeszedł mutację, ponieważ głos mu się nieco obniżył.

Z racji dość unikatowego sposobu bycia 52 Hertza nie widuje się zbyt często. Zgodnie z mapą pokazującą migrację wieloryba w latach 1992-2004 można sądzić, ze upodobał sobie wschodnią stronę Pacyfiku. Gazeta Alaskan Dispatch donosi, że ląd, do którego podpłynął najbliżej w tym czasie to Aleuty – wyspy niedaleko Alaski należące do USA. Wpadł obejrzeć wystawiony na sprzedaż hotel igloo?

Część ludzi martwi się o stan psychiczny wieloryba – w końcu tyle lat spędzonych na wyśpiewywaniu grochu o ścianę powinno odbić się piętnem na samopoczuciu wieloryba. Jednak Dr Kate Stafford z instytutu badań nad ssakami morskimi w Seattle uspokaja: – Jeśli przez tyle lat w pojedynkę stawiał opór tak trudnemu środowisku, to raczej nic mu nie jest.

I tak przemierza otchłanie oceanu, umilając sobie czas pieśniami samotności. The most loneliest whale of my life.

Jeśli chcielibyście przyłączyć się do wielorybowej grupy wsparcia i poszukiwań, to na Facebooku jest odpowiednie miejsce.