Nie wierzcie czarodziejom

wanna buy some magic

W 2006 roku pewien Irańczyk został namówiony przez czarodzieja do obrabowania banku. Nie skończyło się to dla niego dobrze.

Nie każdy czarodziej to Gandalf – dobry, życzliwy, tolerancyjny, chętny do pomocy. Niektórzy czarodzieje to, krótko mówiąc, chuje. Świadomi swojej wielkiej mocy, mają gdzieś zakazy i nakazy, i – ku własnej próżności – zabawiają się kosztem innych ludzi.

Ofiarą czarodzieja padł w 2006 roku pewien Irańczyk. Magik namówił mężczyznę do obrabowania jednego z banków w Teheranie. W zamian za równowartość 450 dolarów magik obiecał rzucić na przyszłego rabusia zaklęcia niewidzialności. Profit, w przeciwieństwie do przyszłego rabusia, wydawał się aż nazbyt widoczny.

Mężczyzna udał się więc do banku i zaraz po wejściu, przekonany o swej mocy, zaczął dobierać się do torebek znajdujących się w budynku klientów. Szybko jednak okazało, że klienci widzą rabusia lepiej niż samochód na długich światłach nocą. Czarodziej zadrwił sobie z biedaka, który musiał ostatecznie stanąć przed sądem.

– Popełniłem błąd. Teraz już widzę, jak bardzo zostałem oszukany – przyznał Irańczyk.

Policja ruszyła na poszukiwania czarodzieja, ale powiedzmy sobie szczerze: jakie są szanse schwytania kogoś, kto posługuje się magią?

Także morał z tej historii płynie taki, żeby ufać tylko czarodziejom, których dobrze znacie.