Ośmionożne przekąski nocne

Ile pająków człowiek zjada podczas snu?

Jedną z najjaśniejszych gwiazd informacyjnych, powtarzanych od lat w Sieci, jest informacja o tym, że człowiek przez sen połyka pająki. Nie to, że lubi (nie piszę o was, bohaterowie programów na TLC) – albo smakują mu bardziej niż miecze – pająki same mu po prostu wchodzą do (miejmy nadzieję) buzi. W zależności od tego, jak dużą sympatią darzymy pająki, połykamy od czterech sztuk do…kilogramów. Na studiach bio-chem uczą, że połykamy do stu pająków (potwierdzone na 100%). Sympatia czasem jest stała, a czasem się nasila. A jak jest naprawdę?

Uwaga, Panie i Panowie – człowiek przez sen zjada 8 pająków w ciągu całego życia.

Wartość ze względów oczywistych – różne występowanie pająków w różnych regionach świata – została uśredniona. Np. Australijczyk, u którego pająków jest w bród, zje i do 30 sztuk, Boliwijczyk – nawet 50 (dorzucając przy okazji garść innych insektów), Irakijczykowi wystarczy jeden, a mieszkaniec Antarktydy nie zje w ogóle (przynajmniej dopóki nie odwiedzi go ktoś z Boliwii). Do tej statystyki można również doliczyć nocne, nieświadome podjadanie bananów, z którymi w skrzynkach przypłynęły pająki, emigrujące z Ameryki Południowej w poszukiwaniu lepszego życia. To wydaje się to dość logiczne, prawda? Człowiek, lunatykując, sięga po banana i razem z nim pałaszuje pysznego ośmionoga. A jakie motywy powodują pająkami, które z własnej woli kierują się do naszych ust? Czy robią to na złość ludziom (podjadanie nocą), a może składają się w ofierze, by ratować od odkurzacza inne pająki („Stefan, w tobie cała nadzieja!”), czy przychodzą mierzyć nasz oddech i przypadkiem wpadają nam do ust (taka robota)?

Tak naprawdę nie robią tego w ogóle (lub robią sporadycznie).

„Ale jak to? Przecież napisałeś, że zjadamy pająki”. No napisałem, ale to nie znaczy, że trzeba wierzyć we wszystko, co przeczyta się w Internecie. Z podobnego założenia wyszła Lisa Holst, autorka mitu o pająkach zjadanych we śnie. Chcąc dowieść, że każda informacja pojawiająca się w Internecie może zostać uznana za prawdziwą, Lisa opublikowała w 1993, na łamach brytyjskiego pisma PC Professional, kilka nieprawdziwych informacji w artykule zatytułowanym „Reading is Believing”.

Problem w tym, że Lisa Holst nie istnieje.

A przynajmniej nie istnieje dowód potwierdzający istnienie Lisy – publicystki pracującej dla magazynu PC Professional. Co więcej, wygląda na to, że magazyn PC Professional również nigdy istniał. Istnieje  pismo PC Pro, ale jego właściciele twierdzą, że nazywało się tak od samego początku – tak przynajmniej wynika ze śledztwa przeprowadzonego przez prowadzącego stronę Eight Spiders (tak, dokładnie dlatego została tak nazwana). Wobec braku autorki i pisma można nieśmiało założyć, że artykuł „Reading is Believing” również nigdy nie powstał. Śmiałości tej tezie już dodaje fakt, że autor skontaktowawszy się z największymi bibliotekami świata – Biblioteką Brytyjską i Biblioteką Kongresu Stanów Zjednoczonych – również nie uzyskał żadnej informacji na ten temat.

Skąd więc wzięła się ta cała Lisa Holst?

Jeśli Wasza ciekawość nie osiągnęła jeszcze zenitu to teraz powinna, bowiem pierwszymi, którzy ujawnili „istnienie” Lisy Holst byli twórcy serwisu Snopes – jednego z największych (jeśli nie największego) serwisów zajmujących się tropieniem i obalaniem/potwierdzaniem różnych informacji, miejskich legend i plotek. No właśnie – ujawnili czy stworzyli? Sprawa jest mętna, bo Snopesa uważa się za źródło nieskazitelne czyste – obiektywne i rzetelne. Pikanterii dodaje fakt, że Snopes nie odpowiada na maile dotyczące Lisy. Stąd podejrzenia, że sami ją wymyślili lub zwyczajnie pomylili się i teraz mają problem z przyznaniem się do tego. Nie oznacza to jednak, że człowiek rzeczywiście połyka przez sen pająki (o czym za chwilę), a daje powody do wysnuwania pewnych tez. Według jednej z nich Lisa powstała po to, by z jednej strony pokazać – o czym wspomniałem wcześniej – że każdy mit może w Internecie stać się”prawdą”, a z drugiej – by przestrzec przed bezrefleksyjnym uznawaniem różnych informacji za prawdziwe, nawet jeśli pochodzą z miejsc ogólnie uznanych za wiarygodne. Wedle jeszcze innej – za jakiś bliżej nieokreślony czas na eBayu pojawi się wydanie PC Professional z 1993 roku…

To, że pajęczy mit to mit wiadomo całkiem powszechnie – na Lisę Holst powołuje się nawet Onet. Z drugiej strony Dziennik.pl podbija stawkę, twierdząc, że podczas snu zjadamy najwięcej robactwa – 3 kilogramy w trakcie całego życia… 3 kilogramy robactwa. Zjadamy. W trakcie snu. Wg Dziennika. Ale na szczyt absurdu wspiął się The Mirror, który poinformował, że pająki piją (tak, piją) z ludzkiego oka co najmniej 3 razy przez całe życie. Ok, skoro zdobyliśmy już Mount Absurderest, to może warto wyjaśnić jak to w końcu z tymi pająkami jest. Powołam się na innych renomowanych mitogromców – The Straight Dope. Straight Dope walczy z ignorancją od roku 1973, bo „zajmuje im to więcej czasu niż zakładali”.

Śpiąc, człowiek połyka nie więcej niż jednego pająka w ciągu całego życia. Z prostych przyczyn:
1. Aby pająk dostał się do jamy ustnej, należałoby spać z otwartymi ustami, czego wielu ludzi nie robi.
2. Niedaleko musiałby znajdować się jakikolwiek pająk, co w domach większości cywilizowanych ludzi się nie zdarza (często).
3. Aby znaleźć się w jamie ustnej, pająk musiałby albo spuścić się po pajęczynie, albo wspiąć się po człowieku. I w jednym, i w drugim przypadku pająk musiałby naoglądać się wcześniej sporo „Mission: Impossible”, żeby to zadanie mu się udało (a że pająki nie lubią Toma Cruise’a, to nie oglądają „M:I”).

Poza tym pająki uciekają od podmuchów powietrza, a przez taki rozumie się oddech, wydobywający się z ust i nosa śpiącego (nieśpiącego też) człowieka.
Reasumując, na połknięcie pająka przez sen musiałoby złożyć się sporo, i tak mało prawdopodobnych, okoliczności, które wspólnie obniżają prawdopodobieństwo do rozmiarów bardzo, bardzo małego pająka.

Bonus: Gdyby wchodziły.

Źródłozdjęć: http://www.mobypicture.com/user/RelUnrelated/view/9504115