Komu bardziej współczuć: partnerowi blondynki czy partnerowi brunetki?
Gdy kobieta wchodzi do łazienki, żeby poddać się rytuałom upiększającym czas staje w miejscu. Wskazówki zegara przestają się przemieszczać, ruch uliczny za oknem cichnie, komar wpada na ścianę. Gdy drzwi od łazienki się otwierają wszystko wraca do normy. Komar się otrzepuje i leci dalej, karetka mknie po ulicy, a zegar przeskakuje nagle z godziny 15 na 17. Niemożliwe – przecież nie można siedzieć tyle czasu w łazience! A jednak.
– No wyjdziesz stamtąd wreszcie? Zaraz będziemy spóźnieni!
– Trzeba było tyle nie grać.
W walce na czas spędzany w łazience wygrywa – czy może raczej mniej obrywa – partner brunetki. To brunetka bowiem szybciej, o 6 minut, dokonuje wszystkich codziennych obrzędów związanych z przemianą w człowieka.
Z ankiety przeprowadzonej wśród trzech tysięcy Brytyjek wynika, że blondynki mocniej poświęcają się nawykom upiększającym niż brunetki. Czynności takie jak depilacja, woskowanie, nakładanie makijażu (oraz takie, którym UBW nie potrafi nadać nazwy) zajmują im 72 minuty dziennie. 16 minut biorą prysznic, 7 minut poświęcają zębom, 14 minut układają włosy, malują się przez 11 minut, kolejne 11 minut decydują się na ubiór, a 12 minut zajmuje reszta.
Przygotowania do wieczornego wyjścia wydłużają się u zarówno u blondynki, jak i brunetki prawie dwukrotnie, odpowiednio: 118 i 111 minut.
Wszystkie zabiegi zajmują blondynce łącznie 22 dni w roku, podczas gdy brunetce – 19.
Ponadto 8 na 10 brunetek twierdzi, że mogłoby wyjść z domu bez makijażu. Na szczęście tylko twierdzi.