Dieta-cud: piwo, piwo, piwo

Obiadośniadaniekolacja

Czy można zastąpić wszystkie posiłki piwem? Oczywiście, że tak.

Dieta piwna jest dietą doskonałą dla wszystkich ludzi dążących do szybkiego szkorbutu. Na co bardziej cierpliwych na końcu drogi czeka marskość wątroby, but hey – kilka miesięcy nieprzerwanej przyjemności kosztem jakichś tam chorób? Tylko dureń by nie skorzystał. Tym bardziej, że prawdziwe kłopoty zaczynają się dopiero po kilku miesiącach. Do tego czasu można cieszyć się napojem o najstarszej recepturze świata do woli.

Po paru miesiącach picia szkorbut zaczyna wkraczać w decydującą fazę (co swoją drogą jest paradoksalne, ponieważ piwo zawiera sporą dawkę witaminy C, która przeciwdziała szkorbutowi, ale – jak na złość – organizm wydala ją bardzo szybko wraz z moczem), odczuwalny jest niedobór białka, rozwijać się może marskość. Wszystko przy założeniu, że piwo będzie popijane wodą, w przeciwnym razie śmierć przez odwodnienie spowodowane alkoholem nadejdzie już po paru dniach.

Mimo znaczącej zawartości witaminy C, piwo jest ubogie w witaminy A, D, E i K oraz tiaminę, białko i tłuszcz. Gdyby szkorbut nie zechciał pojawić się jako pierwszy, niedobór tiaminy spowodowałby najpewniej rozwój choroby beri-beri zaburzającej pracę serca. Brak białka to z kolei zanikające mięśnie i niedokrwistość.

Także wniosek jest jeden: na samym piwie da się przeżyć. Krótko, bo krótko, ale jest to możliwe.