Nieważne jak świetny kawałek nagrasz lub jak smaczne danie zrobisz – i tak znajdzie się ktoś, komu się to nie spodoba.
– Każdy polityk dla mnie jest za niski, żadna kapela nie potrafi grać, każda dziewczyna ma za małe cycki, dziś chciałbym całej Ziemi minus dać – śpiewa Łydka Grubasa już na samym początku kawałka „Nie lubię to!” , opisując zjawisko hejtingu. Fragment ów doskonale pasuje do teorii, którą wysunęli psychologowie – Justin Hepler i Dolores Albarracin – w swoich badaniach: hejterzy będą hejtować, bo hejtowanie weszło im w nawyk.
Hepler i Albarracin poprosili grupę dwustu osób – kobiet i mężczyzn – o ocenę zagadnień z przypadkowo zebranych dziedzin takich jak wyjazd pod namiot, opieka zdrowotna, architektura, wypychanie zwierząt, krzyżówki, Japonia czy recycling, a następnie wybrali te opinie, które odnosiły się do wspomnianych zagadnień negatywnie. Miesiąc później badani zostali zaproszeni ponownie.
Test mikrofalówki
W trakcie drugiego spotkania badanym przedstawiono informacje o nieistniejącej mikrofalówce Monahan LPI-800 Compact 2/3-Cubic-Foot 700-Watt oraz wręczono po 3 pozytywne i negatywne, sfałszowane recenzje. O tym, że mikrofalówka nie istnieje, a recenzje zostały podłożone, badani nie wiedzieli. Hejterzy, czyli ci, którzy niepochelbnie wypowiedzieli się na zadane tematy w trakcie pierwszego spotkania, ocenili mikrofalówkę negatywnie. W opozycji do nich stanęli „miłośnicy”, czyli ludzie, którzy pozytywnie odebrali informacje o urządzeniu, a wcześniej wypowiadali się dobrze o niektórych zagadnieniach.
Na tej podstawie badacze stwierdzili, że z każdym „znielubieniem” u hejterów wzrasta prawdopodobieństwo niepolubienia kolejnej rzeczy, a u miłośników – polubienia. Uczeni wysuwają również tezę, że zarówno hejter, jak i miłośnik są jak otwarta książka – można z dużym prawdopodobieństwem zgadnąć ich podejście do tematów zupełnie ze sobą niezwiązanych.
Świat się kręci, hejterzy i miłośnicy ślepo hejtują lub ślepo miłują, ale bez nich nie byłoby czego kręcić. Przynajmniej w Internecie. Tylko typowy fimwebowiec jakby zawieszony pośrodku, bo on zawsze „spodziewa się więcej”.