Alternatywne składy Słońca

Sunquita

Czyli, co by się stało, gdyby Słońce składało się z masy bananowej. Albo z myszoskoczków.

Każdy kiedyś o tym myślał – jako dziecko lub w wieku dorosłym, na lekcji fizyki lub w warzywniaku. „Co by było, gdyby Słońce składało się z bananów zamiast plazmy?” Skoro Księżyc może być wielkim kawałkiem cheddara lub innego maasdamera, to dlaczego Słońcu mielibyśmy odmawiać gęstej konsystencji banana? Tym bardziej, że wizja bananowych promieni słonecznych docierających do Ziemi wydaje się tak kusząca… Co by się zatem stało, gdyby słoneczna plazma została wymieniona na bananową?

Słońce świeciłoby równie mocno, co wcześniej, ponieważ tak ogromna masa wywiera potężny nacisk na własny rdzeń i w konsekwencji emituje coraz wyższą temperaturę. Problem w tym, że bananowe Słońce zgasłoby dużo szybciej niż normalne – z braku odpowiedniej ilości wodoru potrzebnego do podtrzymywania reakcji termojądrowych. Być może nawet nastąpiłoby to tak szybko, że lecące w jego kierunku małpy z Planety Małp nie miałyby tak naprawdę po co lecieć. I mogłyby tylko żałować, że masa odpowiadająca liczbie 16 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 bananów przeszła im koło nosa.

W przeciwieństwie do bananów bardziej efektywny materiał grzewczy stanowią myszoskoczki. Co jednak łączy obydwa składniki, to skrajności. O ile banany ostatecznie gasną, tak myszoskoczki dają ostro do pieca – do tego stopnia, że w końcu spalają Ziemię. Dr Larry Weinstein z Old Dominion University zakłada, że w stosunku do swojej masy zwierzęta te wytwarzają, przy jednocześnie mniejszej izolacji, 10 razy więcej energii niż człowiek, i konkluduje, że zbudowane z nich Słońce wytwarzałoby 10 000 – 100 000 razy więcej energii niż obecnie, co w konsekwencji doprowadziłoby do wypalenia życia na Ziemi.

Tego nie przewidziały żadne przepowiednie ani scenarzyści filmów z Pulsa. A jest potencjał na Bananową zagładę ze Słońca lub Myszkoskoczkogeddon.